czwartek, 14 sierpnia 2014

Chapter 2

                                                      Po dwóch tygodniach w końcu pojawił się ten nowy uczeń. Rano Ashley zadzwoniła do mnie z tą super ekstra wiadomością. W przeciwieństwie do połowy dziewczyn ze szkoły ten chłopak w ogóle mnie nie obchodził. Aby uniknąć paplaniny mojej przyjaciółki w drodze do szkoły powiedziałam jej , że pojadę metrem. Żeby zdążyć dojechać w ten sposób do szkoły musiałam się lekko pospieszyć. Szybko wybrałam z szafy jakieś ciuchy i pobiegłam do łazienki wziąć prysznic i się ubrać. Gdy skończyłam przejrzałam się dwa razy w lustrze czy tak mogę iść. Miałam na sobie ciemne rurki , białą bokserkę i niebieską - czarną koszulę w kratkę. Włosy związałam w kitkę , a na nogi ubrałam baletki. Teraz zdecydowanie byłam gotowa do wyjścia. Chwyciłam swoją torbę i zbiegłam na dół.
- Jadę dziś metrem.
Oznajmiłam rodzicom kiedy jedli śniadanie. Troszkę się zdziwili , ale zbytnio się tym nie przejęłam. Moja młodsza siostra chciała jechać ze mną. W sumie czemu nie. Po kilku minutowym spacerze w końcu dotarłyśmy do celu. Stacji metra.
- Od kiedy jeździsz metrem ?
Zapytała Scarlett kiedy znalazłyśmy dla siebie jakieś miejsca. Co było dziwne zważając na to , że był piątkowy poranek.
- Odkąd w naszej szkole ma się pojawić nowy uczeń. Nie mogę już wytrzymać tego gadanie jaki on to może być przystojny. A jak okaże się pasztetem to co wtedy ? Nagle sobie odpuszczą. To chore.
Scralett się roześmiała. Wyciągnęła swojego I'phone , który w końcu się odnalazł i podała mi jedną słuchawkę. Zastanawiałam się czy ją włożyć sobie to ucha. Moja siostra miała trochę dziwny gust muzyczny.
- Wyluzuj trochę.
Szepnęła zauważając moje zmieszanie. Zdecydowałam się posłuchać sobie trochę beznadziejnej muzyki i się odprężyć. W połowie drogi do naszego wagonu wsiadło więcej osób. Zrobił się mały tłok. W rogu zauważyłam chłopaka z blond włosami opierającego się nie dbale o rurę i rozmawiającego z jakąś skąpo ubraną dziewczyną. Miał wygolony jeden bok , tak że włosy opadały mu na lewą stronę. Wyglądały jak po seksie. Wyglądał na takiego bad boya , ale na jego odkrytych ramionach nie dopatrzyłam się tatuażów. Coś co bad boye mają. Dziwne. Chłopak chyba spostrzegł , że go obczajam bo odwrócił wzrok od swojej rozmówczyni i obdarzył mnie krótkim spojrzeniem.
- Czemu tak się gapisz na tego gościa ?
- Tak jakoś.
- Całkiem niezły.
Stwierdziła moja siostra krótko. Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Za stary jak dla ciebie.
Myślałam , że dałam jej do myślenia , żeby nie zbliżała się do tego typu ludzi. Od tej dwójki z rogu wagonu aż krzyczało , że oznaczają kłopoty.
- Chyba śmieszna jesteś , że mogłabym pomyśleć w ten sposób o jakimś nieznajomym starszym chłopaku.
- To dobrze.
Westchnęłam ucieszona. Czemu w ogóle pomyślałam , że moja siostra ma takie myśli o chłopakach ? Na litość boską ona ma dopiero czternaście lat ! Na całe szczęście nie miała takich myśli. A przynajmniej zapewniła o tym przed chwilą. Ale mówiła tylko , że nie mogłaby tak pomyśleć o nieznajomym. To nie znaczy , że nie ma takich myśli. Odezwał się jakiś głos w mojej głowie. Ugh....zgasiłam tą myśl zanim zdążyłaby zasiać ziarenko zwątpienia we mnie.
- Ale myślałam , że ty tak o nim pomyślałaś. No wiesz....tak się na niego patrzyłaś.
Powiedziała Scarlett po chwili namysłu. Wytrzeszczyłam na nią oczy. Ja Brooklyn Alexandra Rivers miałabym myśleć o tym chłopaku w ten sposób ?! Chyba w snach....nie byłam taka.
- Co ja ?! Nie...na głowę upadłaś. Przecież mnie znasz.
W tej samej chwili kiedy to powiedziałam metro zatrzymało się ,a  to była nasza stacja. Wysiadając spojrzałam na zegarek. Miałyśmy jeszcze jakieś trzydzieści minut do rozpoczęcia lekcji. A od stacji metra do naszych szkół było piętnaście minut spacerkiem. Na luzie zdążymy. Pożegnałam się z siostrą i ruszyłam w przeciwną stronę niż ona.
                                                    Na szkolnym parkingu toczyła się właśnie jakaś maskarada. Tyle zamieszania z powodu jakiegoś nowego ucznia. Cheerleaderki były przebrane w swoje kostiumy , i machały pomponami podskakując ze szczęścia w miejscu i co chwile spoglądając w stronę ulicy , żeby przypadkiem nie przegapić momentu , w którym przekroczy próg naszego liceum. Szkolne lalunie poprawiały swój i tak już przesadzony makijaż. Boże...co się dziś działo z tymi ludźmi. Chłopcy stali z boku i przyglądali się temu zajściu ze smutkiem. Haha chcieliby mieć takie branie u dziewczyn jak ten nowy , którego jeszcze nawet na oczy nie widziały. One były walnięte. Wliczając w to moja przyjaciółkę. Podbiegła do mnie przebrana w strój cheerleaderki i mocno przytuliła machając mi nieświadomie pomponem przed twarzą przez co zachciało mi się kichać. Odsunęłam ją lekko od siebie zanim narobiłabym sobie jakiegoś wstydu.
- Jeju ciekawe kiedy on przyjdzie. Nie mogę się już doczekać , aż go zobaczę.
Wykrzyknęła radośnie.
- Hej Ashley. U mnie w porządku a u ciebie ? Fajnie , że spytałaś.
Uśmiechnęłam się złośliwie , a każde moje słowo wychodziło wściekle z moich ust. Ash lekko się skrzywiła , bo nie lubiła kiedy stawałam się taka nieznośna. No cóż ja musiałam znosić jej gadki przez bite dwa tygodnie i już dziś to była przesada. Co to będzie jak ona go zobaczy ? Nawet nie chce sobie tego wyobrażać.
- Wyluzuj. Może będzie brzydki i wtedy nie będziemy się tak tym jarać.
- No ja mam nadzieję.
Odpowiedziałam nadal trochę wkurzona. Ruszyłam w stronę dwóch dziewczyn , których też nie obchodziło to przybycie nowego ucznia. My trzy byłyśmy chyba normalne plus chłopcy. Caroline i Camilla stały z boku i chichotały. Były trochę dziwne , ale dało się znieść ich towarzystwo. Ashley wróciła do dziewczyn ze swojej drużyny.
- To jest jakaś masakra co one odstawiają.
Caroline wskazała na parking pełen dziewczyn.
- Bez komentarza.
Zaśmiałam się. Pogadałyśmy sobie jeszcze trochę i wreszcie zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcją. Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam do budynku nr 24 na biologie. Kiedy przechodziłam przez ten tłum rozległ się głośny pisk , który mógłby ogłuszyć stado jeleni. Właśnie w tej chwili progi naszego liceum przekroczył nowy uczeń. Gdy go zobaczyłam nagle wszystko wkoło się zatrzymało. Obserwowałam jego każdy ruch w osłupieniu. W tej o to chwili przeżyłam szok. To było on. Chłopak z metra.

piątek, 25 lipca 2014

Chapter 1

                                        Było tak duszno , a ja jak idiotka stałam i czekałam przed szkołą , aż Ashley przestanie gadać ze swoimi koleżankami z drużyny. Jedyne czego na prawdę teraz chciałam to wrócić do domu. Co kilka minut patrzyłam na zegarek. Była już w tej szatni ponad godzinę po zakończeniu lekcji. Wzięłam plecak z maski samochodu i skierowałam się w stronę hali sportowej. Nie za bardzo wiedziałam gdzie tu jest przebieralnia dla dziewczyn , bo na wf-ach korzystaliśmy z innych przebieralni. Jednak po piskach z końca korytarza zorientowałam się , że to tam przebierają się cheerleaderki. Z niechęcią ruszyłam w tamtą stronę. Drzwi były lekko uchylone i widziałam , że te laski nawet się nie przebrały. Ashley stała opierając się o szafki z ręką na biodrze. Jak zawsze. Zapukałam , a gdy nikt mi nie odpowiedział , bo pewnie tego nie słyszały po prostu weszłam do środka. Gdy mnie zobaczyły nagle zamilkły i patrzyły na mnie tymi swoimi spojrzeniami. Każde z nich mówiło : "po co ty tu przylazłaś , zdziro". Taaaa....nie byłam lubiana w szkole , no ale przynajmniej miałam prawdziwą przyjaciółkę. Przeniosłam wzrok z nich na Ashley , która jako jedyna nie patrzyła na mnie jak na wroga.
- Już się przebieram. Przepraszam , zagadałam się.
Zabrała swoje ciuchy i pobiegła do części z prysznicami , żeby się przebrać. Dziewczyny powróciły do swojej rozmowy  , a raczej piszczenia i podniecania się nie wiadomo czym. Mówiły tak szybko , że nie dało się ich zrozumieć. Wracając do Ashley , najbardziej lubiłam w niej to , że nie musiałam się odzywać ,a ona wiedziała , po co przyszłam albo czy jestem smutna. Na prawdę dobrze się rozumiałyśmy. Czasami dzwoniłam do niej kiedy było mi źle , a ona tak po prostu rzucała wszystko i przyjeżdżała do mnie posiedzieć. Była po prostu najlepsza. Ubrana w swoje shorty i luźną bluzeczkę na ramiączka wyszła z części , że tak powiem łazienkowej. Jej torba sportowa ledwo co się dopinała.
- No , więc dziewczyny widzimy się jutro. Może on już tu będzie , ale jeszcze nie wiadomo. Chce się przekonać kim on będzie. To pa. Do jutra.
Podeszła do mnie i pociągnęła za sobą. Całą drogę przez korytarz na hali przemilczałam.
- Oj no przepraszam.
Powiedziała gdy byłyśmy przy aucie. Popatrzyłam na nią  znacząco i wsiadłam do jej auta.
- Wiesz co chyba sobie kupię samochód. Przynajmniej będę mogła wracać do domu od razu po lekcjach.
- No weeeź , nie rób mi tego.  Nie lubię sama jeździć.
- To się nie spóźniaj.
Warknęłam czego od razu pożałowałam , bo w zasadzie Ashley nie zrobiła nic złego. Po prostu byłam dziś jakaś nerwowa.
- Sorrka. Nie jestem na ciebie za to zła. Wiesz , że dziewczyny mnie nie lubią i nienawidzę po ciebie tam chodzić. A tak po za tym to mało się nie udusiłam na tym słońcu.
- No się nie dziwię.
Spojrzała na mój strój i cicho się zaśmiała.
- Jak ty w czarnych rurkach i grubym swetrze tam stałaś. Chyba każdy  by się udusił w tym co masz na sobie.
- Za to ty masz inne ciuchy niż rano.
Zauważyłam. Rano miała na sobie starte jeansy , białą bluzkę i czarną kurteczkę ze skóry , z rękawami do łokci.
- Dodatkowa para ubrań. Przecież mnie znasz.
- Tak. Znam cię lepiej niż ty sama siebie znasz. Oooo...jesteśmy. Dzięki.
Właśnie zatrzymałyśmy się pod moim domem. Cmoknęłam ją w policzek i wysiadłam. W domu nikogo nie było. Nawet Scralett, Rodzice pracowali do późna , ale moja młodsza siostra powinna już wrócić do domu. Postanowiłam do niej zadzwonić , ale nie odbierała. Dziwne. Rzuciłam swojego I'phone na stół i zabrałam się do robienia naleśników z nuttelą i owocami. Ja robiłam najlepsze. Nie no nie będę się aż tak chwaliła. Gdy kończyłam ktoś trzasnął frontowymi drzwiami.
- Ugh....nienawidzę tej komunikacji miejskiej ! Wyobraź sobie , że nie wiedziałam na jakiej stacji wysiąść i przejechałam połowę Los Angeles to na dodatek zgubiłam telefon.
Pożaliła mi się Scralett. Przytuliłam ją powstrzymując śmiech. Kochałam moją siostrzyczkę miała niezły charakterek jak na czternastoletnią dziewczynę. Była osobą , z którą nie warto było zadzierać. No i oczywiście była mało rozgarnięta , ale to chyba normalne.
- Zrobiłam twoje ulubione naleśniki jeśli to cię pocieszy.
- Z nutellą i owocami ?
Rozpromieniła się. Pokiwałam potwierdzająco głową. Szybko umknęła z mojego uścisku , żeby zjeść. Dołączyłam do niej. Po posiłku pozmywałam , a młoda w tymczasie oglądała sobie jakiś film. Nie za bardzo mnie to interesowało , bo nie lubiłam filmów akcji. A ona tylko takie oglądała.
                                                            Odrabiała sobie w salonie na kanapie matmę i słuchałam muzyki gdy nagle niespodziewanie zdzwonił mój telefon. Wyświetlił się numer Ash , więc odebrałam.
- Halo ?
- Zapomniałam ci o czymś powiedzieć.
Wyszeptała.
- O czym ? I czemu szepczesz ?
- Dla efektu.
Zaśmiała się. Wariatka. No , ale moja.
- No to o czym mi zapomniałaś powiedzieć ?
- Będziemy mieli nowego ucznia w szkole. To świetnie prawda ?
Nie. Pomyślałam , ale tego nie powiedziałam. Jeszcze długo słuchałam co miała do powiedzenia na temat tego nowego ucznia choć , tak na prawdę nic o nim nie wiedziała. Ale podobno dyrektor nie był zadowolony , że ten chłopak będzie się uczył w naszej szkole. No , cóż nie długo się dowiemy kto to taki i czemu w szkole jest takie zamieszanie. Czułam , że to będzie niedługo. Że to co miało się zdarzyć nadejdzie lada dzień. A zakończenie tego wszystkiego niekoniecznie musi być szczęśliwe.

wtorek, 22 lipca 2014

Characters


1.Brooklyn Rivers
"Życie jest zbyt krótkie , żeby udawać kogoś kim się nie jest"
2. Jason Henderson
                                                 "Żyje się tylko raz"
                                                                

3. Ashley Carter
"Trzymaj się tego w co wierzysz"
4. Scarlett Rivers
"Walcz o każdą sekundę , życia jakby miała być twoją ostatnią"
5.Isabelle Callman
"Nigdy nie przestawaj walczyć o to co kochasz"
6. David  Schackeford
"Świat nie musi mieć sensu , sens budzi się z twoja wyobraźnią"